piątek, 17 lutego 2012

Historia wyjęta prosto z pieca, czyli współpraca z irene-dancer (porcja 3)

BRADERCIO:.. Siedziałem w środku samochodu ciągnionego przez pojazd holowniczy obserwując bacznie otoczenie. Poinformowano mnie, że zabrakło mi paliwa i jechałem długo na rezerwie przez to silnik przestał pracować. Po około dziesięciu minutach ujrzałem z prawej strony drogi zieloną tablicę Mińsk Mazowiecki. Uff, wreszcie - pomyślałem. Zaraz wyjeżdżając ze strefy leśnej skręciliśmy w prawo w ulicę Spacerową i lada chwila byliśmy na miejscu. Opłaciłem koszty transportu po czym zwróciłem się w kierunku domu który ku mojemu zaskoczeniu był ciemny w środku. Nie paliło się żadne światło. Trochę mnie to zaniepokoiło. Przekroczyłem furtkę i szybko podbiegłem do drzwi. Drzwi były zamknięte.Wyjąłem z kieszeni klucze i odblokowałem zamek. Drzwi uchyliłem na zewnątrz..poowooli.. pomału.. ostrożnie. Wiązka światła latarnii od strony ulicy padła na ciemny przedpokój. - Natalia? To ja Grzegorz - odparłem normalnym głosem. Zamknąłem za sobą drzwi i włączyłem światło. Cisza. Przeraźliwa cisza. Spojrzałem na zegarek. Była 21:03. O tej porze powinna siedzieć na kanapie przed telewizorem gapiąc sie w swój ulubiony serial. W kuchni na dole też jej nie było. Żadnej kolacji? Żadnych śladów przyrządzania czegokolwiek? Dziwne - był spokojny. Na co dzień potrafiłem oddzielić życie prywatne od zawodowego. W pracy często puszczały mi nerwy, ale w domu hamowałem emocje. I tak było tym razem. Skoro na dole jej nie ma, to może na górze. Sprawdźmy. Wspinałem się po schodach nawołując Natalię by się odezwała, ale nic to nie dało. Przytrzymując się poręczy dotarłem na piętro gdzie po lewej stronie mieściła się sypialnia, a po prawej łazienka. Nagle usłyszałem płacz, który ewidentnie dobiegał z łazienki. Wtargnąłem do środka i ujrzałem skuloną pod tryskającym wodą prysznicem, całą mokrą Natalię. Płakała kryjąc łzy w dłoniach..
IRENKA: "-Natalia?! Kochanie, co się stało?!" Jej ciało było blade, a ona sama cała roztrzęsiona. Nie mogła przestać płakać. Wytarłem ją ręcznikiem, zaprowadziłem do sypialni i cały czas przytulałem chcąc dodac otuchy. W końcu usłyszałem jej słowa "On tu był." "Kto?-spytałem." Nic nie odpowiedziała, po prostu zasnęła z wyczerpania w moich ramionach. Nie wiedziałem co się stało, jednak znam swoja żonę i wiedziałem, że stało się coś strasznego. Byłem załamany. Postanowiłem jednak jej nie budzić. Sen z pewnością doda jej sił. Schodząc na dół do kuchni coś, oprócz tego załego zamieszania nie dawało mi spokoju. Ten znak. Tatuaż. Tatuaż za uchem Natalii. Wąż, którego nigdy wcześniej nie było...
Dokładnie taki sam, jak na ciele mieszkańca wsi, który leżał nieprzytomny w rowie....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz