piątek, 17 lutego 2012

Historia wyjęta prosto z pieca, czyli współpraca z irene-dancer (porcja 4)

BRADERCIO: Z barku wyciągnąłem butelkę whisky Ballantines i nalałem do kwadratowej szklanki. Do środka wrzuciłem dwie kostki lodu. Przechyliłem szklankę do ust i wypiłem całą zawartość. Moje ciało przeszedł dreszcz. Nastawiłem płytę Carlosa Libedinskiego na utwór Mi buenos aires querido. Muzyka tanga argentino zawsze koiła moje zmysły. Tak też było i w tym przypadku. Jednak to nie zwolniło mnie od myślenia o tym co zaszło. Wytatuowany wąż za uchem. To nie może być przypadek, że zarówno moja żona jak i ten pijak mają ten sam znak na ciele. Ktoś tu był. No to dowiedzmy się w jaki sposób dostał się do środka skoro drzwi były zamknięte od wewnątrz. Odstawiłem szklankę i poszedłem się rozejrzeć po domu. Szukałem jakiegoś szczegółu, czegoś co wydawałoby się odstępstwem od reguły. Wybite okno, wyważone drzwi od spiżarni? Nic z tych rzeczy. Odsłuchałem wiadomości w telefonie stacjonarnym. Automatyczna sekretarka zarejestrowała wszystkie moje połączenie przekierowane z mojego telefonu wtedy gdy próbowałem się dodzwonić do żony oraz .. wiadomość otrzymaną o godzinie 19:54: Natalia, niestety nie dajesz mi wyboru, skoro sama nie raczyłaś ruszyć się na spotkanie bractwa to przykro mi ale sam muszę się pofatygować. Miałem cię przedstawić Mistrzowi. Jak teraz mu spojrzę w oczy?! Obiecałaś, a obietnic się nie łamie!. Nie próbuj żadnych sztuczek! Będę za kwadrans! Ciao. - przesłuchałem tą wiadomość kilkakrotnie aby zapamiętać bądź możliwie skojarzyć głos mężczyzny, i po tym można było stwierdzić, że akcent miał hiszpański, mimo że mówił po polsku. Co więcej to był gruby głos więc mogłem się co najwyżej domyślać że mam do czynienia z człowiekiem w średnim wieku, może 40-45letnim? Dziwiło mnie czemu ukrywała przede mną, że zadaje się z takimi ludźmi? No cóż nie ważne. Wiedziałem, że muszę mieć ją teraz na oku, przez całą noc. Wróciłem na górę, wziąłem prysznic i udałem się do sypialni. Ostrożnie położyłem się na łóżku zasunąłem kołdrę byle by nie obudzić Natalii. Spała na boku odwrócona do mnie plecami. Jej oddech był lekki i spokojny. Przybrałem podobną pozycję obejmując ją ramieniem...
IRENKA: ... Chciałam mu o tym powiedzieć. Naprawdę. Specjalnie zrobiłam w tym dniu kolację. Nie miałam już sił ani odwagi, by dłużej milczeć. Bardzo go kocham i nie chcę by stracił do mnie zufanie. Teraz już wiem, że być jednym z nich oznacza stan nieodwracalny. Nie przypuszczałam, że stanie się to, co po prostu mnie przerosło... Boję się. On tu kiedyś i tak przyjdzie. Może już niedługo. Grzegorz mnie obroni tego byłam pewna, tylko proszę niech już wróci do domu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz