piątek, 30 marca 2012

Miłość wygrywa

Gdybyś miał powiedzieć tylko w jednym zdaniu,

Czym dla ciebie jest miłość w jednym kart rozdaniu?

Wschody i zachody słońca przemijają

Ulotne spojrzenia bezpowrotnie zamierają

Bezgraniczne uczucie kiedyś wartość miało

Dziś niestety się zdewaluowało.

Nawet gdy As bije wszystkie karty

Miłość wygrywa, to nie są żarty.

poniedziałek, 26 marca 2012

Wstawaj Bradeniowski!

Wiosna...Lato...Jesień...Zima...
Kto ma siłę ten zaczyna dzień od szklanki whisky
Siódma rano, lewą nogą stanąć, byle trzymać pion
Do łazienki pięć kroków wbić wzrok w lustro obejrzeć się wokół
Ręcznik jest, mydło w zasięgu ręki,
Pasta, szampon, żel pod prysznic.. dobrze, że bez kolejki
Strumień wody pada na me nagie ciało
Odświeża, oczyszcza, ujędrnia.. to za mało
Dotykam, obejmuję się ramionami,
Spływa ze mnie brud strugami w dół do kanałów
Kończę, wychodzę, wycieram się cały
Hej mój mały.. ładny dziś dzień mamy..ach
Jakżebym zapomniał o podstawowej czynności fizjologicznej
Oddanie moczu toż to podstawa kultury osobistej.
Żeby potem nie stękać i nie narobić impasu
Załatw to szybko dyskretnie nie robiąc hałasu.
Ale whisky polej na dobry początek, dzień jak każdy
Ale bez nastroju Bradeniowski nie zasiądzie dalej do książek
Nie nabierze inspiracji, charles bukowski czy henry chinaski
Znasz odpowiedź czy się zgrywasz, masz juz dość, więc przegrywasz...

piątek, 16 marca 2012

Chciałbym opowiedzieć swoje życie kelnerowi (30)

Tego dnia obudziłem się razem ze wschodem słońca, przecierając oczy ze zmęczenia, pozwalając sobie na jedno.. no może dwa głębokie ziewnięcia. Oprócz mnie budziła się do życia cała leśna flora i fauna. Ujrzałem kątem oka Jerry'ego gimnastykującego się przy namiocie. Wydawał krótkie jęczące dźwięki świadczące o trudzie jaki wkładał w utrzymanie sprawności fizycznej na jak najlepszym poziomie. Szczerze, nie podzielałbym tego entuzjazmu dla niego, gdybym wczesniej go nie znał jako barmana. Fakt, miał krzepę, ale nigdy tego nie eksponował tak jak w tej chwili.
Ze względu na niezwłoczne stawienie się na lotnisku F.Chopina w Warszawie Jerry uznał, że zamówi dla mnie taksówkę. Tłumaczył mi się coś w stylu: Musisz pojechać sam, poradzisz sobie, przecież latałeś już wielokrotnie liniami powietrznymi. Wszystko się uda, będzie dobrze..itd.. Ale jak to nie będzie przesiadki z pociągu do tramwaju a potem z tramwaju do autobusu na lotnisko? - moje pytanie nie znalazło odpowiedzi u źródła, które niezwłocznie udało się do namiotu. Czekałem chwilę, po czym udałem się za nim do środka. Widziałem go krzątającego się tu i tam. Sprawiał wrażenie jakby czegoś szukał - może biletów lotniczych, których się zapierał, że je posiada. Podniósł srebrną walizkę i położył ją na stole. Odbezpieczył zamek, uniósł klapę do góry i wyjął pistolet z amunicją. 
- W związku z tym, że widzimy się po raz ostatni, mój drogi przyjacielu, chciałbym ci coś dać na drogę. KOLTER RMG-19 model GLOCK, pistolet z gazem obezwładniającym. Fajna zabaweczka ( uśmiechnął się). Masz tu szelki, a do nich przymocujesz sobie kaburę pod pachą. Poklepał mnie po ramieniu i odezwał się do mnie po raz ostatni: 
- Hej Bradeniowski, stary druhu, nawet nie wiesz jak mi będzie ciebie brakowało.! - i uściskał mnie mocno. Wydawało mi się momentalnie że widziałem łzę w jego oku, ale to nie miało teraz znaczenia, bo czas było jechać na lotnisko. Jerry wyprowadził mnie z lasu ząbkowskiego na drogę asfaltową gdzie już czekała na mnie taksówka. Pomachałem mu na do widzenia. On również. Pożegnanie z nim było krótkie i bezbolesne. Przynajmniej dla mnie. Krótka piłka. Cześć - cześć. Jerry juz na tym etapie liczył się mniej niż Marjorie. W końcu po to jadę do Madrytu, żeby ją poznać i przekonać do siebie..  

czwartek, 8 marca 2012

Z okazji Dnia Kobiet mam prezent:

Komplet dwóch pistoletów do obrony własnej przed natarczywymi macho i zboczeńcami...


Broń jest fabrycznie zapakowana, jednorazowego użytku, wcześniej naładowana, więc wystarczy tylko nacisnąć spust...:)