czwartek, 24 maja 2012

Chciałbym opowiedzieć swoje życie kelnerowi (43)

Wspomnienia uciekły jak ręką odjął. Malownicza sceneria Sanborn-Skyline County Park o której właśnie rozmyślałem, przemieniła się w pustą foremną przestrzeń przypominającą windę. Na nieszczęście windę bez drzwi. Prostokątny panel z przyciskami zauważałem w odległości około trzech metrów na prawej bocznej ścianie. Podszedłem bliżej i zacząłem przyglądać się przyciskom, znakom, napisom. Świeciło się zarówno 11 i 3 piętro. Co więcej, ku mojemu zaskoczeniu, przypisano im nazwy niebo i piekło. Nie wziąłem tego na poważnie, bo przecież o ile sobie dobrze przypominam, nie sądzę bym z własnej woli targnął się na swoje życie bądź komuś by zależało na unicestwieniu mnie - Michała Bradeniowskiego, człowieka z klasą, dziennikarza, pisarza, redaktora, Polaka. Niechby któryś próbował splunąć na polską flagę, obiecuje że spluję na jego kraju i na koniec publicznie podpalę.
Ale wracając do sytuacji w windzie.Chciałem się przekonać czy winda spełnia swoją funkcje, bo jak na razie stoję albo w niebie albo w piekle. Spróbujmy więc nacisnąć np...5. Nic. Żadnej reakcji. Przyciski świecilły się tak jak dotychczas. Myślałem że chociaż odczuję przeciążenie wynikające z przyśpieszenia lub opóźnienia windy.Nic z tych rzeczy. Jednak póty dzban wodę nosi póki się ucho nie urwie. I stało się. Wielki wybuch który rzucił mnie na drugi koniec ściany/ Eksplozja zniszczyła doszczętnie panel. Dziura w panelu stanęła w płomieniach, natomiast to co wyjrzało z niej przerosło moje oczekiwania. To była Patysia! Nie anioł, a diablica!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz