czwartek, 28 lipca 2011

Chciałbym opowiedzieć swoje życie kelnerowi..(10)

W głowie mieszały mi się przeróżne scenariusze. Konfrontacja między mną a barmanem. Czy też będziemy sobie dyszeć w usta, niby dwaj wyczerpani bokserzy, póki nie padniemy obaj, osłabieni wieloma ciosami poniżej pasa? Czy też podamy sobie ręce na zgodę i wszystko wróci do normy? Taksówkarz odjechał z piskiem opon zostawiając za sobą chmurę dymu z rury wydechowej. Ja tymczasem otworzyłem furtkę specjalną kartą gościa hotelowego i odtąd znalazłem się w sektorze A. Przede mną główna aleja pełna róż. Czerwone, pomarańczowe, białe, fioletowe, żółte i różowe. Do wyboru, do koloru. Podszedłem bliżej, kucnąłem i zerwałem jeden kwiat. Powąchałem. Nagle poczułem silne uderzenie w tył głowy i stoczyłem się na ziemię. Stan nieprzytomności nie trwał długo. Ktoś oblał mnie zimną woda z wiadra prosto w twarz.
- Wstawaj bydlaku, słuchaj co do ciebie mówię! – usłyszałem z góry donośny głos mężczyzny. Leżałem płasko na plecach i nie reagowałem na jego polecenia. – Przyłapałem cię na gorącym uczynku gagatku. Policja Różana w Los Gatos. Szeryf Jeremy Roseberg. Masz prawo zachować milczenie. Wszystko co powiesz może być użyte przeciwko tobie. Masz prawo do adwokata podczas przesłuchania, a jeżeli cię na niego nie stać, zapewnimy ci adwokata z urzędu. – zakuł mnie w kajdanki, ale nie takie zwyczajne lecz zdobione różami. Co więcej sam wyglądał jak różany kszaczor. Jego mundur przypominał nasiąkniętą glebę, z której wystawały czerwone pąki róż. Czarny kapelusz z złota gwiazdą, okulary z czarnymi szkłami i wąsy oraz kowbojki przekonywały mnie że jest rzeczywiście szeryfem jednak nie byłem tego pewien w stu procentach. Poczułem, że znowu zsuwa mi się ręcznik z bioder. Dobrze że zawiązałem mocno sznurek od szlafroka. Byle pretekst dałby zielone światło zniewieściałemu napastnikowi by mnie wykorzystać seksualnie. Moje obawy przerwał okrzyk:
- Cięcie, stop! – usłyszałem gdzieś w oddali. Podbiegła grupka ludzi ubranych na czarno i zaczęła odciągać szeryfa ode mnie. Jeden uwolnił mi ręce i pomógł  wstać. Otrzepałem się z kurzu. Chwile później podszedł do mnie starszy pan niskiego wzrostu ubrany cały na biało z cygarem w ustach i odrzekł śpiewająco:
- Przepraszam Pana za to całe zamieszanie. Naprawdę jest mi bardzo przykro. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Aktor odgrywający swoją rolę najwidoczniej pomylił plan filmowy. Na szczęście ochrona sektora A zaalarmowała posiłki i powstrzymała go przed wyrządzeniem Panu krzywdy. W scenariuszu oprócz skucia kajdankami przewidziana jest też seria ciosów w twarz za nieposłuszeństwo. Cóż – słuchałem go z niedowierzaniem. – jeszcze raz przepraszam – chwilę potem plac opustoszał i zostałem tylko ja i aleja pełna róż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz