poniedziałek, 18 czerwca 2012

Chciałbym opowiedzieć swoje życie kelnerowi (46)

- Wysoki Sądzie. Pragnę oznajmić, że nie udzielam żadnych zeznań bez obecności mojego adwokata - Patysi - odezwałem się pierwszy, z miejsca dla oskarżonego wpatrywałem się w jej sarnie oczy w przekonaniu że gdzieś wcześniej przelotem nie przelotem się minęliśmy.
- Cicho! Michale Bradeniowski, proszę wstać. Ostrzegam, że za kolejny tego typu wybryk, osobiście dopilnuję by nie wypuszczono pana na wolność! - krzyknęła i zapanowała cisza. Przyznam że trochę mi było głupio, ale zamiast przepraszać wolałem odtąd poczekać jak się ułoży dalszy ciąg wydarzeń. Jeśli mnie poprosi o głos, to odpowiem. Tyle. Sędzina westchnęła i również wstała. Ależ to zaszczyt dla mnie. Aż mnie ścięło z nóg. Upadłem na kolana i złożyłem dłonie w geście modlitwy
 - Jak trwoga to do boga, co? Lecz ani na górze, ani na dole cię nie chcą. Raport anioła wydziału prewencji dotyczący twojej przemiany byś mógł trafić do nieba, jest nie do przyjęcia. Nie zdałeś egzaminu. Z drugiej strony, formalnie spełniasz kryteria by trafić do piekła, jednak więzienne cele tam są przepełnione nieudacznikami, oszustami, mordercami i gremium woli przerzucać z roku na rok więcej do czyśćca, a stamtąd do nieba na przeszkolenie. W tej sytuacji pozostaje jedno wyjście. Wracasz do żywych, lecz dusza trafi do innego ciała. Będzie to o tyle bezbolesne, że wymażemy całą twoją przeszłość zostawiając miejsce na nowe doznania. Będziesz się uczył na nowo życia. Decyzja już została podjęta i nie ma od niej odwrotu. Przysługuje ci z tego tytułu ostatnie życzenie, prośba tak jakbym była twoją złotą rybką. Zrozumiałeś? Ogłaszam kwadrans przerwy. Dobrze się zastanów. Masz tylko jedno życzenie..- urwała zdanie, odwróciła się do mnie plecami i wyszła z sali.
Wstałem z kolan i podszedłem do stołu sędziowskiego, gdzie leżały akta spraw ułożone jak powalone kostki domina, jedne na drugim, za to moja teczka otwarta na wierzchu zawierała liczne rękopisy, notatki, maszynopisy, raporty, zdjęcia. Miałem niecałe 15 minut. Czy zdążę to ogarnąć? Nie mam wyjścia. Muszę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz