piątek, 20 lipca 2012

Chciałbym opowiedzieć swoje życie kelnerowi (48)

Nie mogę zaprzeczyć, że to co widziałem było wytworem mojej wybujałej wyobraźni. Aczkolwiek to co się stało potem, gdy usłyszałem te przeraźliwe jęki z ciemnego końca autobusu napawało mnie tak ogromnym przerażeniem że schowałem się pod siedzenie. Odgłos zarzynanej świni nie mógł równać się temu, co wszyscy doświadczyli na własnej skórze. Dre..szcz i nieświadomość tego co mnie otacza. Panika nie była w tej sytuacji wskazana, ale brakowało niewiele by przekroczyć cienką granicę między normalnością a obłędem. Oczywiście historia  o wybuchających na stacji  furgonetkach Nessy Burgers, która z założenia miała jeżyć włosy na głowie, była niczym w porównaniu z tym co kryło się tam z tyłu. Mr Spooky zamilkł. Przełknął ślinę raz. Potem drugi. Reszta siedziała przykuta do siedzisk z nadzieją, że to tak miało być. "Trumna na kółkach" miała straszyć i spełniać swoją funkcję należycie. Może i w waszej podświadomości istnieje przekonanie że to wszystko strachy na lachy, ale ja tak nie uważam. Jęki ustały i nastała cisza. Zaryzykowałem i wychyliłem się ostrożnie w stronę kolejnych rzędów siedzeń, gdy nagle.. ktoś zaczął strzelać z broni palnej. Schowałem się znowu. Niekończąca seria strzałów po których słyszalne były walające się po podłodze łuski i za każdym razem przeładowanie trwało mniej więcej 10 sekund. Ujrzałem rękę dzierżącą pistolet Heckler&Koch USP, wyprostowaną poziomo opierająca się o zagłówek, celowała przed siebie. Mały, lekki i żywotny - jednym słowem świetny. Naboje Parabellum. Kaliber 9 mm. Przystosowany dla leworęcznych. I tak też było. Sprawca był mańkutem. Co gorsza, był w przebraniu clowna, co mnie osobiście zmroziło do granic moich możliwości. Osunąłem się na bok i zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz