wtorek, 15 listopada 2011

Chciałbym opowiedzieć swoje życie kelnerowi (15)

   A ja dałem nura do szafy i...przez dłuższą chwilę panowała ciemność. Wtem głos przemówił: 'Niechaj stanie się światłość'. I nastała światłość. Nie mam tu na myśli światła słonecznego tylko dość nietypowego rodzaju  stan widzialności otoczenia uniemożliwiający uchwycenie perspektywy. Wszechobecna biel. Pustka i cisza.
- Halo. Czy ktoś tu jest?! - krzyknąłem. A echo poniosło glos mój w bezgraniczne obszary bieli. Denerwowała mnie myśl bycia na nieznanym terenie i poczucia niepewności. Krzyczałem, tupałem bez przerwy dopóki lament mój przerwał głos. Ten sam co sprawił że światłość jest dziełem jego mowy:
- Człowieku! Czy musisz mi przeszkadzać akurat w trakcie posiłku. Ty darmozjadzie. Spotka Cie kara.  Patysia! Chodź tu szybko! Zajmij się proszę naszym klientem. I pamiętaj Bradeniowski nie życzę sobie podobnych wybryków w przyszłości. Będę miał cię na oku. - skończył.
Z daleka zbliżała się do mnie pewna postać. Dostrzegłem ją dzięki migajacej lampeczce koloru czerwonego. Stałem spokojnie na swoim miejscu i czekałem aż podejdzie na taką odległość bym mógł ją ogarnąć wzrokiem. Biała karteczka na łańcuszku zawieszona na szyi identyfikowała jednoznacznie osobę.
PATYSIA - ANIOŁ - WYDZIAŁ PREWENCJI. Ubrana w białą tunikę z krótkim rękawem i dużym dekoltem, o jasnej karnacji skóry i bujnych kasztanowych włosach. Szła boso po ziemi. Zatrzymała się centralnie przede mną. Miałem wrażenie, że znam skądś to spojrzenie. Czyżby to nie stewardessa nucąca mruczankę w samolocie rejsu numer LH9052? Pytanie pozostało bez odpowiedzi, bo pani Patysia wydała rozkaz:
- Idziesz za mną Bradeniowski! Szybciej! Nie mam czasu! - jej krzyk przeraził mnie. Miała coś złowrogiego w sobie, pomimo swojej urody i nienagannej postawy. - Muszę ci pokazać, coś spartolił! - zaśmiała się szyderczo.
- Ja? Niby co poszło nie tak? Nic na to nie poradze ze problemy się mnie trzymają od zawsze. Toż to cud że uszedłem z życiem. Ten kocur by mnie zmasakrował.. Wogóle gdzie jest Jerry, wiesz gdzie On jest?
- Dosyć tego! - przyspieszyła, a ja chwyciłem ją za ramię i powiedziałem:
- A jeśli się sprzeciwię.. - tonem zdecydowanym jak nigdy dotąd.
- Wtedy będe musiała Cię zabić - nie miałem wyjścia. Musiałem się jej posłuchać. Podążałem za czerwoną lampeczką migającą na czubku głowy Patysi. Lepsza Patysia niż dać się złapać kotu jak mysza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz