Wrzawę i podniecenie ostudził człowiek, który dosłownie wskoczył do środka jak opętany. Niewiele brakowało a zderzyłby się z kierowcą, którego uśmiech nie schodził z twarzy. - Buuu,uaaaa, duuuchy tu i tam, w San Diego straaaszy i Ty i ty się przekonaasz, "Coffin on wheel" żebyś nie zapomniał, że wieczór just begins! huahaha - modulował głosem ten ktoś w przebraniu. Maska kościotrupa i czarna pelerynka z marketu za parę dolców. A i jeszcze środek fluorescencyjny, którym posypał sobie głowę? No proszę was. Spooky. Bardzo spooky. Drzwiczki się domknęły i nie było odwrotu. Mr Spooky ( tak go nazwałem) zaczął swą "mroczną" opowieść:
Niedziela. 7 kwietnia 1989. Na trasie z Fallbrook do Bonsall ciężarówka gastronomiczna firmy Nessy Burger zatrzymała się na stacji zatankować paliwo. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że z chwilą napełniania zbiornika nagle dyspozytor eksplodował. Wszystko poszło z hukiem. Ciężarówka również, a wraz z nią w powietrze wystrzeliły setki, tysiące "burgerów", które zamiast trafić na talerz wygłodniałego klienta, często opadały na żwirowy podjazd, a nawet na asfaltową 13tkę. Nie wspomnę o kierowcy. A raczej to co z niego zostało. Kikut i pół ciała. Flaki na wierzchu. Obrzydlistwo. Nie skończyło się na jednym incydencie. Następny transport Nessy Burgers kończył się w opisany wyżej sposób. To była klątwa. Złe chmury wisiały nad Nessy Burgers..Jednak do czasu, gdy pojawiło się rozwiązanie..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz